sobota, 14 marca 2015

Rozdział II

- Więc powtórzcie wszystko jeszcze raz - powiedział brunet patrząc na dwie bliźniaczki pochłaniające płatki ze swoich misek
- Nie dotykać komputera - powiedziała cicho Kururi przeżuwając swoją porcję
- Nie myszkować po pokoju. Ta zasada pewnie ma drugie dno, Iza-nii trzyma tutaj coś nieprzyzwoitego?- Zakrzyknęła wesoło Mairu uśmiechając się sugestywnie i szturchając łokciem siedzącą obok siostrę, na co właściciel apartamentu wywrócił oczyma. Irytujące.
- Coś jeszcze?- zapytał wyczekując
- Nie mówić kim jesteśmy i zawsze mieć przy sobie telefon- powiedziała znowu Mairu
- Swoją drogą, ile one tu będą?- zapytała wchodząc do pokoju Namie niby od niechcenia zadając pytanie, jednak ciekawiła ją tożsamość przybyłych i zbywanie przez informatora wszelkich pytań. Gdyby wiedziała jakiego miała pecha, wchodząc dwie minuty później
- Jakiś czas- powiedział obojętnie informator, błądząc po pokoju nieobecnym wzrokiem i widocznie się nad czymś zastanawiając. 
- A kim są? - dopytywała dalej, nie przejmując się zasadniczym brakiem odpowiedzi. To oczywiste, że była ciekawa. Informator cenił sobie prywatność, a tu ni z tego, ni z owego dwie młode dziewczynki, które mają tu mieszkać.
- Namie-san sa.... Nie uważasz, że ta wiedza nie należy do twoich obowiązków?- zapytał brunet uśmiechając się z zamkniętymi oczami. Tak... jego nie łatwo wyprowadzić z równowagi, co najwyżej ta sytuacja była dla niego zabawna 
- I tak się dowiem- wzruszyła ramionami i wyszła. Patrzył za nią w dalszym ciągu rozbawiony, po czym odwrócił się przodem do dziewczynek 
 - Muszę zacząć prace....- zaczął -  mimo że teraz tutaj mieszkacie, musicie wiedzieć, że nie będę was niańczył- popatrzył na nie beznamiętnie. Raz udawał dobrego brata, innym razem zwyczajnie się w to nie bawił. Chciał powoli przyzwyczajać je do jego prawdziwej osobowości, zwłaszcza, że ich rola w przyszłości wymaga, żeby znały informatora właśnie od tej prawdziwej strony. - W waszych żyłach płynie ta sama krew, więc wam pomagam. Nie myślcie, że ma to jakiś głębszy sens. Nie robię też tego z dobroci serca, po prostu poczuwam się do obowiązku, rozumiecie swoją sytuacje? - zapytał chłodno. Oczywiście kłamał. Poczucie obowiązku? Ta sama krew? Dobre sobie. Po prostu trafiły mu się narzędzia z górnej półki i nie miał zamiaru ich tracić. Z drugiej strony ...Nienawidził tego ... te czerwone oczy, czarne włosy, te dwie siostry, one całe przypominały mu o wszystkim o czym nie chciał pamiętać. Dziewczynki patrzyły na niego kompletnie niezrażone. Nawet na chwile nie odłożyły łyżek, którymi jadły. To nie pierwszy raz, gdy Izaya zwracał się do nich w ten sposób. Ale co mogły zrobić? Kochały go. Miały tylko jego i nie obchodziło ich, z jakich powodów braciszek robił to co robił, czyli opiekował się nimi.
Izaya wyszedł zostawiając je same. Poniekąd mógł odgadnąć ich myśli, czyli przyzwyczajenie i zaakceptowanie faktów. Mógł też domyślić się kwestii przywiązania przez te dwie, do niego. Uniósł kącik ust w zadowoleniu.

- Braciszek nic się nie zmienił - powiedziała uśmiechnięta Mairu bawiąc się pozostałymi w miseczce płatkami 
- Aa, nani mo - skinęła na potwierdzenie Kururi podbierając jej łyżką płatki, którymi się bawiła .
- Chcesz stąd wyjść? Nie byłyśmy jeszcze w mieście, a Iza-nii nie zabronił nam się bawić na zewnątrz- powiedziała uradowana Mairu zeskakując z krzesła i ciągnąc bliźniaczkę za rękę do wyjścia . 
Czerwone ślepia bliźniaczek lustrowały ulicę. Podróżując już od dłuższego czasu, mijały ludzi i nawet nie spostrzegły się, gdy trafiły do następnej dzielnicy " Ikebukuro " . Mairu wskoczyła na murek idąc koło Kukuri i podskakując na nim, śmiała się w głos. Kururi zaś gapiła się na każdą mijaną po drodze osobę, kompletnie nie przejmując się tym, jak ludzie na nie patrzą. Kururi szła nie patrząc przed siebie, tak więc nie było niespodzianką, że po chwili na kogoś wpadła. Wywaliła się na pupe. Mairu zeskoczyła szybko z murku kucając zmartwiona przy bliźniaczce. Spojrzała oskarżycielsko na mężczyznę, na którego wpadły. Nosił chustę na głowie.
- Gomen, wszystko w porządku? - mówił skruszony podając rękę jednej z sióstr 
- Nie nie jest w porządku - powiedziała Mairu trzymając rękę w kieszeni na małym scyzoryku. Dostała go kiedyś od brata. Kururi złapała ją sugestywnie za kieszeń i spojrzała w oczy
- Daijobu - powiedziała lekko unosząc kąciki ust. Dotachin przyglądał się tej całej sytuacji nie mogąc oprzeć się wrażeniu, że te gesty i ruchy są mu bardzo dobrze znane 
- Mogę wam to wynagrodzić małe, idę na przyjęcie, więc jedzenie będzie za darmo - powiedział drapiąc się po głowie i uśmiechając nadal przepraszająco, ale i zachęcająco. W sumie to jedyne, co mógł zrobić jako rekompensatę za podarte spodenki na w-f dziewczyny.
- Skąd mamy wiedzieć, że nie chcesz nas uprowadzić 
- Cóż, nie wyglądacie na takie, co to by łatwo dały się uprowadzić. Gdybym chciał to zrobić, poszukałbym łatwego celu - wzruszył ramionami. Mairu uniosła kąciki ust i spojrzała na niego rozbawiona. Polubiła go i widziała, że Kururi też go lubi. Więcej powodów nie potrzebowała. W jednym momencie przestała być nieufna i na powrót stała się dziesięcioletnim dzieckiem. Zaczęła się śmiać i złapała siostrę za rękę
- Ikoo! - krzyknęła 
Shinra postanowił urządzić przyjęcie dla najbliższych przyjaciół, by dodać wiary Celty w jej zdolności kulinarne. Zaproszony tam Kadota przychodzący z dwiema dziewczynkami był niemałym zdziwieniem 
- T-tto twoje?! - krzyknął Shinra w wejściu - A ja myślałem, że to ja z Celty będziemy najszybsi! Ahh jak ja bym tego chciał... - zaczął wywód doktorek
Gdy tak zajęty uprzykrzaniem dupy Kadoty w wejściu oparł się o ścianę, dziewczynki przebiegły pod jego rękoma śmiejąc się. Nikt nie zwrócił szczególnej uwagi kiedy weszły, oprócz siedzącego dotąd spokojnie blondyna, który podniósł na nie znudzony oczy
- Klaun!- krzyknęła uradowana Mairu wskakując na kolana blondyna razem z siostrą. Shizuo zakrztusił się jedzeniem prawie pewny, że te dziewczynki mają w sobie coś ... co co ma pewna wkurwiająca gnida. Jakim cudem one również widziały w tym stroju "strój klauna"?!
- To strój barmana - powiedział spokojnie, spychając je z kolan 
- Heee tsumanai (Autorka: nudne...) - powiedziała wydymając policzki Mairu 
- Shizuo bądź milszy dla dzieci - powiedział Kadota wreszcie wchodząc do pokoju u boku doktorka
- Są z tobą? - powiedział ignorując jego uwagę. Kadota skinął głową. Shizuo ponownie spojrzał na dziewczynki. Cóz dzieci od zawsze się go bały i nigdy się nie zbliżały...
- Jesteś podobny do ulubionego aktora Kururi - powiedziała Mairu przyglądając się Shizuo, kiedy zdjął okulary wzdychając. Jego wzrok skierował się w stronę Mairu, a jego kąciki ust lekko zadrżały
- A jak nazywa się ten aktor?
- Hanejima Yuhei - powiedziała zgodnie z prawdą, wywołując już pełniejszy uśmiech na twarzy blondyna 
- Ty jesteś Kururi- chan - spojrzał na cichą dziewczynkę, która skinęła w odpowiedzi głową 
- A ty... - skierował pytanie do siostry 
- Mairu 
- Jesteście stąd? -zapytał luźno prowadząc rozmowę 
- Tak - powiedziała obojętnie Mairu, jednak jej zmysły się wyostrzyły. Shizuo nie zadawał więcej pytań. Właśnie to było w nim najlepsze. Był szczery i nigdy nie zadawał zbędnych pytań- myślał Kadota z ukrycia przysłuchując się rozmowie. Widać było, że siostry nie chcą opowiadać zbyt wiele o sobie. Kadota również rozumiał, że ludzie mają swoje życie i nie wtrącał się w nie. Heiwajima za to chciał tylko spokoju ...
- A ty ...?
-Shizuo ii - powiedział (autor: ii czyli wystarczy ,nwm jak to się pisze wiem jak mówi )
- A ty Shizuo-san , skąd jesteś? -zapytała. Informacja za informacje, to chyba jest uczciwe -pomyślała Mairu 
- Z Ikebukuro . 
Rozmowa toczyła się dalej, a przyjęcie rozkręciło się na dobre, kiedy nagle ktoś wpadł przez drzwi do pokoju .
Izaya wszedł do pokoju nie bawiąc się w uprzejmości. Był wściekły- cholernie wściekły. O ile wyprowadzenie go z równowagi graniczyło z cudem, teraz nastał właśnie owy cud. Shizuo już miał wstać, gdy zobaczył wyraz twarzy bruneta kierującego się prosto na Kadot . Przycisnął zszokowanego chłopaka do ściany przykładając mu nóż do gardła 
- Dotachin saa, jak myślisz ile razy w życiu zostałem wyprowadzony z równowagi - powiedział patrząc mu chłodno w oczy. Nie chciał tego pokazywać, ale zwyczajnie nie potrafił się opanować
- Iz...- zaczął nie wiedząc o co chodzi, ale brunet w odpowiedzi przycisnął nóż mocniej. Po szyi bruneta spłynęła krew. Shizuo warknął i ruszył przed siebie 
- Shizu-chan jeden krok i go zabije - powiedział lodowato informator nawet nie zerkając na blondyna. Pozostali nie mieli wątpliwości, że jego słowa były prawdziwe 
- Jeżeli znajdujesz czyjś towar na ulicy, to twoim zasranym obowiązkiem jest go dostarczyć, w szczególności jeśli należy do mnie. Trudno uwierzyć, że nie zorientowałeś się o co chodzi, więc zakładam, że zrobiłeś to specjalnie. Czy chcesz mieć mnie za wroga Dotachin? - ostatnie zdanie powiedział uśmiechając się przyjaźnie, na nowo odzyskując rezon. Tyle tylko, że uśmiech ten nie sięgnął jego oczu ...
- A swoją drogą Shinra, kiedy zamierzałeś mnie poinformować o przyjęciu - powiedział zwracając swoją uwagę w stronę Shinry puszczając Kadote. Shinra zaczął rozglądać się nerwowo po pokoju i podrygiwać . Uśmiechał się nerwowo 
- Izaya, ciebie miałem zaprosić na afterparty - powiedział uśmiechając się doktorek 
- Soka~! (Autorka: Ah tak~!)- powiedział brunet ciesząc się jak małe dziecko i robiąc piruet w stronę wyjścia 
- Dotachin czekam z utęsknieniem, przyjdź wieczorem z towarem~! - powiedział trochę dwuznacznie i pomachał uciekając przed goniącym go Shizusiem, który zdążył już otrząsnąć się z szoku. Informator nawet nie spojrzał w stronę bliźniaczek. Był profesjonalistą, nie ujawniłby informacji nawet przypadkowo. One zaś powinny się cieszyć, że również nie dopuściły do żadnego przecieku, w tamtej sytuacji.

<<*>>

- Więc... chcesz mi wmówić, że po tylu latach znajomości nie zorientowałeś się, że mogą mieć ze mną coś wspólnego - powiedział Izaya rozbawiony, kręcąc się na fotelu. To wszystko tylko pozory- był zły.
- Nie, szczerze mówiąc było w nich coś... już nie mówię o wyglądzie, ale zachowanie ... mimo wszystko nie byłem pewien, a na przyjęciu przecież nikomu nic by się nie stało. Nie wyglądały na takie co to powiedziałyby skąd są, więc odprowadzić też ich nie mogłem .. A ty, to ty, jeżeli mają coś z tobą wspólnego to znajdziesz je bez problemu, zwłaszcza u swoich znajomych, prawda? - powiedział wzruszając ramionami. Nawet nie wiedział jak podirytowany był informator. Pewnie w normalnej sytuacji owszem tak by było.
Izaya przestał kręcić się na fotelu i zeskoczył z niego podchodząc do Kadoty
- Masz rację ~W sumie nic takiego się nie stało, i tak jakoś specjalnie ich nie szukałem. Po prostu pomyślałem, że jako moje obecne zabawki szkoda, by było stracić je tak szybko 
- A so ... - powiedział obojętnie. Był przyzwyczajony do Orihary i współczuł dziewczynką, ale jednocześnie miał pewne wątpliwości... nie wierzył, by Izayi na czymś zależało, nie stop - on był pewien , że informatorowi nie zależało na niczym, ale w takim razie dlaczego tak się zdenerwował? Musiały być, albo bardzo ważne, albo bardzo cenne. A może były częścią jakiegoś zlecenia... Tak czy inaczej,  po tym jak informator poszedł z przyjęcia, dotarło do Kadoty, że po raz pierwszy w życiu brunet na prawdę był w stanie go zabić. Dlatego też zainteresowała go tożsamość bliźniaczek
- Więc, kim są te twoje obecne zabawki? Szukasz i szkolisz małych ninja, które wyglądają jak małe kopie ciebie? - powiedział patrząc na siedzące i zajęte sobą bliźniaczki. Zdecydowanie były podobne do niego, a ich zachowanie również miało w sobie coś niebezpiecznego. Ale mimo podobieństwa w oczach tego samego koloru i włosach podobnego odcieniu, wszystko inne było inne. Miękkie rysy twarzy i.. no kurcze- płeć.
- Hm? Interpretuj to jak chcesz i tak wszystkiego dowiesz się w swoim czasie, nawet ja nie jestem w stanie ukrywać wszystkich informacji przez cały czas, ale póki nie musisz nic wiedzieć, to lepiej dla ciebie. W końcu utrzymywanie informacji w sekrecie wiąże się z likwidowaniem jednostek , które wiedzą za dużo, daro?- powiedział uśmiechając się i przekrzywiając głowę na bok. Dotachin przewrócił oczami. Tak... cały Izaya
Gdy gość opuścił już apartament, brunet skierował się w stronę bliźniaczek. Natychmiast na niego spojrzały. Wiedziały -był zły . 
- Złamałyście którąkolwiek z zasad?- zapytał patrząc im głęboko w oczy. Skinęły głowami
- Które? - powiedział po części znając odpowiedź
- Nie miałyśmy telefonu - powiedziała Mairu patrząc w inną stronę. Braciszek był zły, a one przecież nie chciały .
- Coś jeszcze? - zapytał chłodno
- N-nie- powiedziała Mairu, a jej warga zadrżała, Kururi pokręciła głową razem z siostrą. Orihara westchnął słysząc chlipnięcie.  Cholernie trudno było mu dać im nauczkę, kiedy pokazywały że jest im przykro. Nie posiadał litości, ale i tak nie wiedział jak powinien się zachować w takiej sytuacji. Z jednej strony miał ochotę je zignorować i odejść do swojego pokoju, z drugiej to mogłoby się odbić na jego planie w związku z tymi dwiema.
- Nie jestem na was zły - powiedział w końcu - nie obchodzi mnie co robicie, macie mnie tylko informować. To problematyczne, ten facet może znów się tu pojawić. Nie jest głupi, a i sprytu mu nie brakuje - powiedział. Każdy wiedział o kogo chodziło. Orihara nigdy nie nazywał ich rodzicami i nie mówił im też po imieniu, uważał ich za kompletnie poniżej jakiegokolwiek poziomu, toteż dal niego nie zasługiwali nawet na imię, czy też, by je zapamiętać.
- Załatwiłem sprawę waszej szkoły. W końcu musicie do niej chodzić, nie ważne czy jesteście tu, czy tam . 
- Hai hai - westchnęły cierpiętniczo 
-Zaczynacie od jutra, a podręczniki są w waszej sypialni, swoją drogą jest ona skończona i z wielkim bólem w sercu mówię, że jest tam też plakat Yuheia, o który prosiłyście. Że też nie mogłyście wybrać kogoś innego- mruknął 
- Co z nim nie tak?- powiedziała Mairu 
-Mówi się, że lubi się kogoś za to kim jest. Cóż myślę, że działa to w obie strony. Nie lubię go właśnie za to KIM jest . ~ Chociaż i tak oczywiście kocham go jako część społeczeństwa - powiedział wzruszając ramionami, a siostry nawet nie próbowały zrozumieć, co brunet miał na myśli. Braciszek i ta jego logika ....
- Shinra to twój znajomy prawda? Dlaczego cię nie zaprosił? - Celowo nie użyła słowa przyjaciel wiedząc, że brat zacznie się wypierać
- Cóż myślę, że jest masochistą - uśmiechnął się w odpowiedzi z błyskiem w oku
 Dziewczynki biegiem ruszyły do swojego pokoju . A Orihara zaczął rozmyślać. Dlaczego  wpadł taki zdenerwowany do Shinry? Znał odpowiedź. To takie upokarzające. Właśnie to sprawiło, że się tak wściekł - całe to upokorzenie. Szukał ich latając jak głupi po Shinjuku i Ikebukuro. Kompletnie stracił zdolność logicznego myślenia. Kiedy on wchodził w grę, zawsze coś działo się nie tak. A Izaya jak ostatni idiota wpadł w panikę. Nawet nie pomyślał, by wykorzystać swoje znajomości. Jeden telefon i po sprawie. Zmarnował godzinę biegając w kółko, w okularach, nie zdjętych nawet po odejściu od komputera. Dopiero gdy dowiedział się od Simona gdzie były, poczuł się jak kompletny kretyn. One były bezpieczne, a on zrobił z siebie debila.


<<*>>

Następnego dnia Orihara załatwiał już wszystko z dyrektorką, a dziewczynki weszły do klasy na lekcję. Nikomu nie umknęło, że siostry weszły do szkoły z Oriharą, jednak cóż, to podstawówka, wiec nikt nie znał bruneta, toteż na przerwie siostry spotkały się z niemiłym chrztem bojowym. Jak na Orihare przystało, obie poradziły sobie bezproblemowo i uniknęły przy tym zawieszenia. Fakt faktem o mały włos.
- Shi-zu-o - powiedział w pozdrowieniu Simon 
- Yo - powiedział blondyn zatrzymując się przy nim, było rano, a on niedługo zaczynał pracę. 
- Nie wiesz może, czy wszystko w porządku z Izayą-kun?- zapytał, a blondyn usłyszawszy to imię jedynie mocniej zgniótł trzymanego papierosa. Ostatnio uciekł mu po tym jak gonili się po przyjęciu. Cholerna gnida. I choć jego imie lekko popsuło mu nastrój, był zaskoczony pytaniem Simona.
- Dlaczego pytasz?- wypuścił ostro dym z papierosa. Ciekawość zwyciężyła nad wkurwieniem.
- Wczo-raj zachowywał się dzi-wnie - powiedział łamanym japońskim - mó-wił, że szu-ka- zaczął Simon przeciągle, gdy nagle nożyk wbił się prosto w zestaw ulotek trzymanych przez ciemnoskórego 
- Oi Simon, nie powinieneś czasem zatrzymywać moich spraw dla siebie - powiedział rozbawiony brunet, choć w głębi duszy (której według wielu nie posiadał) był lekko podirytowany. Minuta później i miałby duży problem. W końcu Shizusia nie pozbędzie się tak łatwo 
- Izayaaa! - warknął- co ty do cholery znowu robisz w mojej dzielnicy?!- zaczął, a ludzie postanowili się zebrać się w większą grupkę, żeby popatrzeć z bezpiecznej odległości. Wszyscy ich znali. Cóż wszyscy.... z wyjątkiem faceta, który nie zauważając rumoru wpadł prosto na Orihare
- Jak leziesz, heee?!!- powiedział paker. Spojrzał na słabą sylwetkę Orihary i znajdując sobie "ofiarę" uśmiechnął się pewnie.
 -Nigete- (Autorka: uciekaj) ktoś szepnął z tłumu 
- Shindajo ... (Autorka: umrzesz)- powiedział ktoś inny 
Wysoki gościu popatrzył zadowolony na małego bruneta, pewien, że słowa skierowane są właśnie do niego. Błąd.  Izaya patrzył na niego zadzierając głowę do góry jak małe dziecko. Dobrze się przy tym bawił. Postanowił go zignorować. Dzięki temu idiocie jego irytacja minęła, więc kontynuowanie sprzeczki z Shizu-chanem zapowiadało się zabawnie~
- Shizu- chan powiedz m...- zaczął Izaya, gdy mu przerwano
- Ignorujesz mnie mały? - powiedział wkurzony facet, dalej uparcie stojąc przy Oriharze
- Masz jakiś problem do cholery?! Usero, jamada!- ( autorka:Spierdalaj, zawadzasz! ) warknął wyprowadzony już do końca z równowagi Shizuo. Kto to do cholery jest i dlaczego im przerywał?!
- Mały- powtórzył Orihara- Dlaczego mały .. -mówił sam do siebie będąc dość pewien swoich metr siedemdziesiąt pięć. W końcu to nie najgorszy wzrost jak na Japończyka. Więc doszedł do innego wniosku 
-Jestem całkiem pewien zawartości swoich spodni- powiedział na głos patrząc z zamyśleniem w dół. Shizuo przerwał zabijanie wzrokiem jego obecnego utrapienia, spojrzał na Orihare i prychnął
- Cóż patrząc na twoją budowę, ja mam wątpliwości - wybuchnął śmiechem patrząc na minę Orihary. Wyprowadzony z równowagi paker właśnie miał się zamachnąć, gdy usłyszeli głos dwóch bliźniaczek 
- Iza ...- nie dokończyła Mairu, gdy zobaczyła tłum ludzi, ale nie przestała biec wraz z siostrą, Biegły za nim już od dłuższego czasu, ale zmęczyły się i musiały przystanąć. Izaya nie wykonał żadnego ruchu jedynie spojrzał w ich stronę ostro. Zatrzymały się tuż przy pakerze
- Zapomniałeś czegoś podpisać- zamachała papierem od dyrektorki- bez tego nie możemy uczestniczyć w przyszłej lekcji- wyjaśniła 
- Shizuo-san - powiedziała uradowana spostrzegłszy blondyna. Izaya prawie nie zwymiotował usłyszawszy radość i owe "san". Zwrócił swój wzrok na blondyna, który również patrzył na niego zszokowany. A więc Orihara zna te dziewczynki? Czy to one były powodem wczorajszego wybuchu bruneta, który blondyn miał okazje obserwować, po raz pierwszy przez wszystkie te lata znajomości...? Bo jak inaczej wyjaśnić tak dziwny zbieg okoliczności. Cieszył się widokiem dziewczynek, polubił je, ale myślał, że raczej przyjęcie to ostatni raz kiedy się spotykają. Orihara starał się jakoś wybrnąć z sytuacji. Fakt iż blondyn wie o jakimkolwiek powiązaniu bliźniaczek z informatorem był zły. Paker próbując wykorzystać sytuację  zamachnął się znowu. Pech chciał, że tuż za nim stała Mairu. By wykonać pełen zamach z zamiarem uderzenia kogoś pięścią, trzeba najpierw cofnąć rękę. Jeszcze kilka sekund i dziewczynka dostanie łokciem w twarz. Wyraz twarzy Heiwajimy się zmienił. Był za daleko do cholery! Już był przygotowany na to, że dziewczynka oberwie, gdy zobaczył jak Orihara ją zasłania obrywając przy tym mocno w twarz. Uderzenie posłało go do tyłu. Shizuo patrzył na niego w osłupieniu. To nie było czymś normalnym, zdecydowanie nie było ! 
Orihara stał tak patrząc w ziemię w osłupieniu . Co się właśnie stało ? On go uderzył? Dlaczego? Przecież nic mu nie zrobił . Nie lubi go? Pytania przelatywały po głowie bruneta - pytania tak różnie i nielogiczne.
           Psyche...
                                        Psyche...
Psyche...  


Tak było od zawsze 



Był lepszy od nich wszystkich.



Jednak nawet on nie potrafił w wieku dziesięciu lat przeciwstawić się piątce dorosłym członkom gangu.



Idioci.

 Głupcy, nie zdający sobie sprawy z tego co robią...


Poniżali swojego boga i przyjdzie im za to zapłacić



Wtedy zawsze zjawiał się Psyche



Psyche to nie osoba. 



To stan, który pozwalał mu przekroczyć ostatnią granicę zdrowego rozsądku 


- Iza... - krzyknęła nie kończąc Mairu .Widząc jednak wzrok Orihary odskoczyła od niego jak oparzona. Wiedziała co to za wzrok. Widziała go kilka razy, gdy brat długo nie wracał do domu i szła go szukać. Kururi poszła w ślad Mairu, a Shizuo patrzył jak Izaya pusto wpatruje się w jeden punkt. Zero uśmiechu, żadnego komentarza, nawet złości, którą ostatnio miał okazję zobaczyć. Orihara podszedł do pakera, który patrzył na to wszystko zadowolony z siebie. Paker wyciągnął rękę w przód, by złapać Orihare za bluzę i podnieść do góry. Jednak jego ręka niczego nie chwyciła .
 Dlaczego...?
Może powodem był palec leżący pod stopami bruneta.  Krwawy odcięty palec leżący samotnie na szarym chodniku.
Nie było czasu na szok, a tłum już dawno uciekł w popłochu, został tylko Shizuo.
Izaya popatrzył na palec i podniósł go. Wyciągnął otwartą dłoń do przerażonego sprawcy zamieszania. Uśmiechnął się dziecinnie pokazując wszystkie białe ząbki 
- Masz, zgubiłeś - uśmiechał się przyjaźnie. Był pomocny, prawda, że był? Nie uzyskawszy żadnej reakcji z drugiej strony wydął policzki obrażony
- Tak nie można przecież nie będziesz chodził tylko z czterema palcami. To brzydkie .... skoro nie chcesz go wziąć to trzeba obciąć wszystkie~ - powiedział chwytając jego dłoń i błyskawicznie kończąc dzieło. Cztery krwawe palce spadły na chodnik, a Izaya tańczył w okół nich i śmiał się. Jego śmiechowi akompaniował tylko przerażony bełkot kaleki i krwawej pięści
Shizuo patrzył w osłupieniu. Nic nie robił, po prostu przyglądał się z nieodgadnionym wyrazem twarzy, próbując rozszyfrować bruneta. Do jego uszu doszedł dziecinny i słodki głosik Orihary pozbawiony jakichkolwiek podtekstów :
- Nie lubisz mnie? - zapytał przekrzywiając słodko głowę w bok i patrząc na niego smutnymi oczkami- Bo ty płaczesz, więc ci się nie podoba prawda? Ale ja chciałem, żeby ci się podobało .... Drugą zrobię lepiej- zapewnił dumny- na pewno ci się spodoba~ ! -zakrzyknął uradowany 
- P-pchło - zająkał się Shizuo. Może lepiej było to przerwać? Nie był przyzwyczajony do takich sytuacji, a taki Orihara był mu nieznany. Nie rozumiał co się dzieje, więc jedynie patrzył, ale tego już stanowczo za dużo . - Tu są dzieci do cholery! Co cię napadło!- warknął
- Dame Shizu-chan shyyy- Uciszył blondyna przykładając palec do ust i robiąc znak zamykania na kłódkę  i wyglądał.... tak cholernie słodko, że Shizuo przez chwile zapomniał języka w gębie. 
- Shizuo-san proszę go zostawić- powiedziała spokojnie Mairu - teraz nic się nie zrobi 
- Cholera ... Nie wyglądacie na zaskoczone - powiedział przenikliwie, ale o nic nie zapytał. Wyciągnął z kieszeni fajkę. Jeśli one się nie wtrącały, to on też nie zamierzał. Gdyby nie informator, sam w końcu rozprawiłby się z tym typkiem. Zaciągnął się papierosem oglądając całą sytuacje i pilnując, by bliźniaczki nie znalazły się w linii ognia
Po zakończeniu krwawej masakry Mairu odezwała się pierwsza 
- Czy to nadal psyche? - zaczęła 
- Nie, już nie - mruknął brunet spoglądając w niebo - Ne Shizu-chan, co teraz myślisz? - zapytał wpatrując się w blondyna
- Czy powinienem kupić nową paczkę papierosów- powiedział patrząc na zbiór petów pod nogami . Orihara wybuchnął śmiechem. Cały Shizu-chan, o nic nie pytał i akceptował wszystko co przyniósł los. A prawda była taka, że miał kompletnie w dupie to co się stało. To nie jego sprawa, a wszystko co tyczyło Izayi obchodziło go najmniej.
- Tak bardzo cię nienawidzę - powiedział Orihara na co siostry spojrzały zdziwione. Nie podejrzewały ich o takie relacje, zwłaszcza, że brat raczej nie miał kogoś kogo, by nienawidził. Patrzyły teraz wnikliwie na blondyna zastanawiając się, kim on tak właściwie jest, Nie wiedziały o nim zbyt wiele.
- Z wzajemnością - spojrzał na zegarek -przez ciebie jestem spóźniony, wynagradza mi to twój spuchnięty policzek, jesteśmy kwita - mruknął i odszedł .
Psyche to dziecinna i psychopatyczna część Orihary. Nazwał ją tak, bo to w końcu jego skłonności psychopatyczne.
- Że też ze wszystkich osób musiało się to stać przy Shizu-chanie .- mruknął patrząc na jasne niebo

<<*>>

Następnego dnia  opuchlizna bruneta już się zmniejszyła i doszedł do wniosku, że musi porozmawiać z Shizu-chanem .
Wykręcił numer blondyna. Odebrał po trzecim sygnale 
- Shizu-chan ~ 
- Skąd masz mój numer do cholery?!
- Musimy się spotkać, chcę z tobą porozmawiać 
- Mam to gdzieś! Nie dzwoń do mnie mendo! - już miał się rozłączyć
- Coś za coś - powiedział brunet 
- Huh? Czyli co niby z tego będę miał? 
- Informację oczywiście. Możesz pytać o co chcesz nie tylko odnośnie tematu naszej rozmowy, Dostępne informacje w sumie o wszystkim, wiesz w końcu, że jeśli ich poszukujesz, to ja mam ich najwięcej i są one pewne. Przez to są również drogie- dla ciebie będą za darmo, 
- Po co mi twoje zasrane informacje?!
- Oj przestań Shizu-chan na pewno jest coś o czym chciałbyś wiedzieć . Pomyśl na przykład o swoim bracie. Powiedziałem, że możesz pytać o wszystko, czyli też czy ktoś czegoś nie planuje w związku z nim, prawda? ~ - powiedział brunet śpiewnie
Chwila ciszy 
.
.
.
- Russian Sushi za pół godziny i rusz dupę mendo, spóźnisz się 5 minut i będą cię z podłogi skrobać- powiedział i się rozłączył 
- Oia oia, jak niegrzecznie - mruknął wpatrując się w ekran. Dziewczynki nie miały już problemu z dotarciem samemu do szkoły, więc o jeden problem mniej. Teraz ubranie .... w co by się tu ubrać. Bluza z futerkiem, bluza z futerkiem, czy może dla odmiany wyprana bluza z futerkiem? 

<<<***>>>

- Gomen Shizu-chan, zastanawiałem się w co się dla ciebie ubrać - tłumaczył się Orihara z półgodzinnego spóźnienia
- Huh?! Przecież masz to samo co zwykle!
- Jesteś jakiś zrzędliwy. Simon meliske dla Shizu-chana ! - zakrzyknął Orihara 
- Gadaj- powiedział bez zbędnych wstępów
- Z jakiegoś powodu nie jestem lubianą osobą...
-... Przyszedłeś mi się kurwa żalić?! Poza tym jeżeli to cię dziwi to może ogranicz namawianie do samobójstwa do jednego na  CAŁE ŻYCIE . 
- Daj mi skończyć- powiedział wywracając oczami- nie jestem lubiany i wiele osób chce mnie zabić. Nie obchodzą mnie za bardzo moje zabawki, ale nie po to się tyle trudziłem z załatwianiem wszystkich spraw, żeby mi tak szybko ginęły - wyjaśnił brunet obojętnie- To by była strata mojego czasu
- Możesz przejść do rzeczy? - powiedział wyjmując papierosa z kieszeni i odpalając go, na co Orihara zmarszczył nos
- No tak, muszę się sprężać, bo każda chwila przebywania z tym twoim świństwem przybliża mnie do zgonu i migreny - mruknął , co blondyn zignorował choć na słowo zgon jego kąciki ust lekko uniosły się ku górze, nie umknęło to uwadze informatora.
- Dlaczego to wczoraj zrobiłeś? -zapytał patrząc mu w oczy, ni z tego, ni z owego i zdjął okulary
- Co, Shizu-chan? Nie jestem telepatą, musisz składać zdania trochę bardziej zrozumiale niż " Kali chcieć jeść, kali chcieć pić ".- Meliska przyniesiona przez Simona nabyła pęknięć na szklance
- Chodzi mi o to jak zasłoniłeś Mairu-chan. To nie w twoim styl , nie poświęcasz się w taki sposób, już nie mówiąc o tym, że nie pozwalasz się uderzyć NIGDY jak gdyby miał być to koniec świata
- Widzę, że jesteście na ty - powiedział niby obojętnie informator jednak jego oczy zmrużyły się niebezpiecznie. Schodzili na niebezpieczny temat
- Nie lubię zepsutych zabawek - wzruszył ramionami, jak gdyby to było coś oczywistego. Nie chciał, by blondyn domyślił się, że są w jakikolwiek sposób ważne dla Izayi
- I dlatego tak się zdenerwowałeś na przyjęciu? To nie trzyma się kupy nawet dla mnie- powiedział dalej drążąc - wiesz, że nie możesz skłamać. To są INFORMACJE, które mi obiecałeś. Jeżeli podasz mi je błędne to będzie skazą na twojej dumie informatora
Brunet patrzył na niego dalej się uśmiechając, ale teraz już ironia przekroczyła granice zwykłego tonu. Stawał się złośliwy
- Stałeś się bardzo ciekawski dzisiaj, nie uważasz? Od kiedy to tak interesujesz się moim życiem prywatnym Shizu-chan?
- Od kiedy jesteś zakałą mojej dzielnicy. Zawsze coś knujesz- nie lubię tego.- powiedział. Ahahahaha? Shizu-chan czegoś nielubi ? Więc trzeba rozbić to częściej~ Postanowiłem wrócić do tematu
- A więc zgadzasz się? Nie rozpowiadać na prawo i lewo o tym, że mają ze mną cokolwiek wspólnego? To by było kłopotliwe... mnóstwo wrogów próbowałoby je wykorzystać myśląc, że są cenne. - zapytał Izaya
- Robię to dla nich mendo - powiedział niechętnie na potwierdzenie blondyn
-Co to było, to wczoraj? - zapytał Shizuo. Skoro mógł pytać o wszystko nie miał zamiaru udawać, że go to nie zaciekawiło
- Gdybyś kiedykolwiek potrafił mnie sprowokować to byś wiedział - powiedział kpiąco Orihara na co ex barman zacisnął pięści. Cholerna pchła ! 
- Odpowiedz!
- Tak wyglądam, gdy walczę na poważnie - wzruszył ramionami. To była jego ostateczność. Zabezpieczenie przed śmiercią, ponieważ on nie mógł zginąć. 
Blondyn popatrzył na niego przenikliwie. Izaya nie kłamał, a Shizuo doszedł do wniosku, że brunet nigdy nie walczył z nim używając całej swojej siły. To była prawda... jednakże dość naciągana. Informator pominął kilka faktów jak na przykład, że nie bez powodu nie lubił tego stanu i nie bez powodu starał się nigdy nie walczyć w ten sposób. Nie myślał wtedy logicznie. To była desperacka obrona. Skaza na psychice. Z pewnością nie jedyna u Izayi Orihary. 
- Więc nigdy tak na prawdę nie chciałeś mnie zabić? - zapytał zdzwiony blondyn dochodząc do swoich wniosków. W końcu Orihara nigdy nie walczył na poważnie, tak?
- Oi ciotto mate, nie zapędzaj się tak Shizu-chan. Jak dotąd po prostu się przed tobą broniłem, ale w obronie również mogłem cię zabić. To stan, w który wpadam na prawdę rzadko. Był to sposób na radzenie sobie z różnymi rzeczami w przeszłości- teraz go nie potrzebuje. Powoli zanika, a używanie tego jest dla mnie już prawie niemożliwe. Krótko mówiąc przez cały ten czas walczyłem, chcąc cię zabić i nigdy się nie powstrzymywałem.- monolog Izayi był dużym zaskoczeniem dla blondyna. Podał naprawdę dużo cennych informacji. To znaczy, że naprawdę w interesach można było na niego liczyć... Izaya nie skłamał do potworka. Nie miał powodu. Skoro to wszystko przeszłość, to po co zajmować tym sobie głowę? Przecież bestia i tak w żaden sposób tego nie wykorzysta.

- Czy ktoś planuje coś zrobić Kasuce ? - zapytał nagle blondyn
- Nie w tym miesiącu, ale tak owszem coś się ma dziać w następnym. Ale szczegóły nie są mi na razie znane. Wiem kto ma go dokonać, ale tobie i tak ta informacja nic nie da, w zamian za to mogę cię poinformować, że będzie to na premierze filmu " Nieznana Planeta ", przydałby się zdobyć bileciki ka na...(Autorka: może...) - uśmiechnął się perfidnie patrząc w złote oczy Shizuo
- Chcę się kontaktować z Mairu i Kururi - powiedział szczerze. Polubił dziewczynki i nie mógł zostawić ich w rękach informatora. Nie ufał mu, a Izayi coś za bardzo zależało... Miał wrażenie, że coś tu śmierdzi
- Shizu- chan to nie koncert życzeń, miały być INFORMACJE . 
- Przeszkadza ci to, że będę się z nimi widywał?- zignorował poprzednią wypowiedź informatora i patrzył obojętnie w czerwone ślepia
- To żywe istoty przecież nie zamknę ich w czterech ścianach - wzruszył ramionami na potwierdzenie. Może być ciekawe... Poobserwowałby Shizu-chana. To co zdziwiło informatora najbardziej to pytanie blondyna. Martwił się, że będzie to przeszkadzać jemu? O co chodzi? Czyżby stosunek Shizusia zmienił się do niego od wczoraj ? Co było tego powodem ?
- Shizu-chan czy mnie się zdaje, czy ty jesteś na jakiś prochach ?- zapytał przyglądając się spokojnemu ex barmanowi 
- Nie raczej nie - powiedział rozbawiony uśmiechając się całkiem ... szczerze. Shizuo jakoś nie potrafił wyrzucić z głowy obrazu słodkiego Orihary. Był jak ... nie on . Chciałby zobaczyć go takiego jeszcze raz ... STOP . Nie zdecydowanie nie chciałby ! O czym on myślał do cholery?!
Rozstali się, a każdy poszedł w swoją stronę - Shizuo walcząc z myślami, a Izaya analizując zachowanie Shizu-chana i jego obrzydliwie szczery śmiech- zmarszczył brwi. Wkurzył się, że wróg się przy nim nie pilnował, ale z drugiej strony Shizuś opuścił gardę... to dobry znak - kąciki ust informatora podjechały w górę w wyrazie kpiny

<<*>>
Co myślicie o narracji trzecioosobowej? Jest lepsza? A może pierwszoosobowa przypadła wam do gustu bardziej? A komentarzy wciąż nie widzę :(

5 komentarzy:

  1. "T-tto twoje ?! - krzyknął Shinra" Leżałam ze śmiechu przy tym fragmencie XD W ogóle strasznie mi się podobają ich niektóre teksty i scenki. Czuję się jakbym je widziała. Z drugiej strony są takie, jak np. ta z uderzeniem siostry Izayi których kompletnie nie widzę. Chodzi mi o to, ze to jest nie logiczne gdy gościu bije się z Izayą, atakuje Izayę, jakoś centralnie za informatorem stoi jego siostra (wtf jak?) i jeszcze paker uderzając Izayę pięścią ją by uderzył łokciem.... nie umiem sobie wyobrazić tak dziwnego kątu uderzenia....
    Trochę wizja docinania palców z kością scyzorykiem mi nie leży... siekierą się da, ale taki nożyk ci kości nie przetnie... Nie po to mają na mięsnym stoisku siekierę, żeby kości ciąć scyzorykiem no... Ale dobra to anime.... w sumie....
    Stan zdziecinnienia u Izayi to dobry pomysł, na prawdę... Ale trochę mi nie leży Ideologia "walczenia na poważnie" nie dość, że określenie brzmi dziecinnie (może tylko u mnie tak się w podstawówce mówiło ;_;) to jeszcze nie trzyma się to kupy. Gdyby Izaya chciał walcząc ze Shizusiem przesunąć granicę swojego strachu, dzięki temu starał się wyeliminować Psyche.... To by tłumaczyło styl życia informatora i byłoby bardziej zrozumiałe. walka ze swoimi słabościami, chęć pozbycia się tego stanu to już coś... Ale zobaczę jak rozwiniesz to opowiadanie no nic....
    Hm... jak na moje narracja 3-os była dość chaotyczna. Można się było zgubić po dłuższej wypowiedzi. Choć, przyznam czytam w dość niesprzyjających warunkach, więc myślę, że to również może być powodem zmniejszonej koncentracji.
    Co do japońskiego tłumaczenia nie są złe, choć martwię się czy z czasem nie będzie tam za dużo zwrotów po japońsku... ale cóż zobaczymy ;)
    A właśnie jeśli chcesz mieć czytelników to powinnaś się udzielać na blogach tematycznie podobnych. Jakoś się rozreklamować, czy komentować wpisy innych inaczej nikt nie dowie się o Twoim blogu. Google wyświetla "najczęściej odwiedzanie strony" więc skoro blog jest nowy jest pewnie gdzieś przy końcu listy. Zadbaj trochę o reklamę ;)
    Na koniec jeszcze powiem, że masz dobry lekki styl. Ciekawie piszesz i mam nadzieję, że będziesz kontynuować opowiadanie, bo mnie jednak zaciekawiłaś.
    Weny~....

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję za tak wyczerpujący komentarz. Szczerze mówiąc myślę, że sceny które trudno sobie wyobrazić są efektem "przedobrzenia" z mojej strony i ciesze się, że zwróciłaś na to uwagę, postaram się sprostać oczekiwaniom i to poprawić :) Dobrze jest, gdy wiem jak to wygląda od strony czytelnika i właśnie dlatego liczę na komentarze :3 Co do reklamy bloga to jest mały problem, mam 2 emaila i założyłam blog na pierwszym x drugiego zaś teraz ci odpisuje i komentuje inne wpisy więc nawet, gdy wejdziesz na mój profil to zobaczysz, że nie mam żadnego bloga.... Ehh to wina Gmaila i tego, że nie można tam zmieniać daty urodzenia przez co nie mogłam wchodzić na blogi +18 yaoi, bo wiek był oznaczony jako 17 lat.... No więc mogę chyba tylko zdać się na spamy, bo co do czytania opowiadań oczywiście przewerowałam ich już bardzo dużo! ^. - ~ Obiecuje poprawę ( wyszło jak na spowiedzi o.O) i zapraszam ponownie <3 Sasha-chan

    OdpowiedzUsuń
  3. Oi~ Jestem, zadowolona i pod wrażeniem~ Bliźniaczki są takie fajne! I muszę Ci powiedzieć, że tak jak Kiasarin, czuję jakbym je widziała. Lubię tą narracje, ale chyba wolę pierwszoosobową~
    Ciekawie piszesz, te zachowania Izayi są niezłe, a Shizuś ciekawski.
    Do później~

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne czekam z niecierpliwością! #.#

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobra, dobra, dobra. wszystko po kolei. W pierwszej kolejności (tłumaczenia w nawiasach są jak najbardziej wskazane) - przynajmniej ja tak uważam. Po drugie.. jak to ostatnio ujęłam pod czyimś opowiadanie na wattpadzie (skleroza nie boli) ~ "Czy to ważne? Najważniejsza jest fabuła.", więc po co przejmować się narracją. Każda jest dobra. "MAiru" oraz.. jak to tam.. No gdzieś tam jeszcze był jakiś błąd + interpunkcja.. Interpunkcja zawsze razi mnie w oczy. W przeciwieństwie do mnie robisz za mało przecinków..ja robię ich za dużo, ale to teraz nie ważne.. Jak również - być może to przez przypadek - ale stawiasz spację po przecinku i przed nim (było tak w kilku miejscach, więc nie wiem). Wystarczy tylko ta po nim.
    A teraz ta.. Bardziej lubiana przeze mnie część komentarza. Po przeczytaniu.. jedno wielkie łoł i takie "Boże.. Dotarła do końca.." Te dwa pierwsze rozdziały są naprawdę długie. Zastanawiam się czy pozostałe też są takie długie, ale to zaraz.. Ogólnie rozwalił mnie twój Shizuś: "Czy powinienem kupić nową paczkę papierosów." - po tym zdaniu przeżyłam niesamowity lot łóżko-podłoga. Wgl nie wiem czy zauważyłaś (nie zauważyłaś, bo wcześniej nie widziałaś moich komów), ale staram się ograniczyć emotki w komentarzach.. Ludzie, nawet nie wiecie jakie to jest trudne..
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń