piątek, 17 kwietnia 2015

Rozdział IV

Ohayo mina !!! Gomenasai ... rozdziały nie były dodawane dość długi czas ale oczywiście zamierzam Wam to wynagrodzić :) Otóż mam zamiar dodać nową zakładkę ze śmiesznymi miniaturkami, którą dodaje już za chwile i zbieram się na oneshota lub songfica - jeszcze do końca nie wiem, ale dodam w ciągu najbliższych trzech dni :3 Dziękuje za komentarze~
 ODPOWIEDZI NA KOMENTARZE :Co do cięcia palców to ja już się nie wypowiadam ~**~ Porażka z kretesem <wywiesza białą flagę>, co do literówki po zastanowieniu też mnie to rozśmieszyło więc nie będę tego na razie zmieniać 
/z rozdziałami będę się spieszyć, bo leń ze mnie <właśnie coś wcina przed komputerem>  *.^ Dziękuje za wene - opłaciły się życzonka / co do Asshantie < czyt. Aszantie > to nie wykluczone, że będzie miał swój udział w opowiadaniu ^^


<<<*>>> 



 - Myślę, że to na tyle jeśli chodzi o nasze spotkanie.  Dokończymy je innym razem-  powiedziałem do niej zobowiązująco.  

Gdy Shizu-chan wszedł do baru, jak każdy normalny klient- przez okno, towarzysz mojego spotkania zrobił coś nieoczekiwanego. Stanęła przede mną zasłaniając mnie swoim ciałem. Jeszcze brakuje rozłożenia rąk, jakiegoś czułego słówka i możemy iść wszyscy do opery mydlanej- myślałem cynicznie. 
- Masz jakiś problem?-  zapytała lodowato. Ton godny seryjnego zabójcy 
- Nagle obudził się w tobie instynkt macierzyński? -  powiedziałem zjadliwie zza jej pleców.  Shizu-chan przez chwile przyswajał informacje. Ciekaw byłem do jakich wniosków doszedł mój potworek~
- Uhh ... Orihara-san miło mi poznać- powiedział uprzejmie zdejmując okulary-  jestem kolegą Izayi-kuna, a to... Było przywitanie.- odpowiedział spokojnie. Mimo, że jego słowa brzmiały niedorzecznie, jego ton sugerował, że to najszczersza prawda! Spokojna postawa, nie pozwalała podważyć jego słów. Cóż pozory muszą być ~
- Yhmm...  -  patrzyła przez chwile zdezorientowana, lekko zmieniając postawę względem przybysza
- Będziemy w kontakcie -  powiedziałem oglądając się na nią przez ramię i rzuciłem się biegiem.  Zaraz za mną ruszył Shizu-chan.
-A teraz czas na pogodę!  W Ikebukuro zapowiada się na deszcz automatów! Zalecamy parasolki wykonane z metalu. Bez obaw sądząc po latających automatach ulewa kieruje się na południe.-  zakrzyknąłem wesoło
- Deszczowi towarzyszy szybko rozprzestrzeniająca się zaraza, w bluzie z futerkiem-  odgryzł się blondyn, goniąc mnie bez opamiętania.  Zaniosłem się śmiechem.
- A więc nawet ty masz rodzinę -  powiedział tuż za mną.  Za blisko!  Przyspieszyłem
- Zależy jak na to patrzeć -  powiedziałem wykonując lekki skręt w bok i wbiegając w zaułek. Przeskoczyłem nad śmietnikiem. Shizu-chan, po odgłosie sądząc, właśnie nim rzucił. Uskoczyłem w bok
- Huh? A jak ty na to patrzysz?-  uniósł brew jednoczenie rzucając we mnie znakiem i warcząc. Chyba zdenerwowało go, że uniknąłem śmietnika. Uskoczyłem przed znakiem i odwróciłem się na moment, by spojrzeć w jego oczy. 
-Ja nie mam rodziny- powiedziałem ostro i zmrużyłem oczy. Blondyn lekko odsunął się, jakby spodziewał się, że zaraz poderżnę mu gardło. Chwila zaskoczenia blondyna była wszystkim czego informator potrzebował. Zatrzymałem się nagle powodując, że blondyn wpadł na mnie z impetem. Moment, w którym płuca blondyna zostały siłą opróżnione z powietrze był tym, w którym ja sięgnąłem do jego ucha gryząc go w płatek. Byłem zły i chciałem się wyładować. Mam nadzieje, że moja blondynka sprosta mojej frustracji i rozładuje napięcie, goniąc mnie dziś trochę dłużej. Zobaczyłem jak ucho różowieje, a mięśnie blondyna momentalnie się spinają. W złotych oczach widniało zaskoczenie, które chwile później zdominowała czysta furia. Odepchnąłem się od pięty i ruszyłem ... a w każdym razie chciałem ruszyć. Blondyn zareagował agresywniej niż myślałem i już po chwili poczułem pociągnięcie do tyłu. Szarpnięcie spowodowało utracenie przeze mnie równowagi i gdyby nie silne ciało przyciskające mnie do zimnej ściany zaułka, możliwe, że wycierałbym chodnik gębą. Poczułem napór jego silnego ciała na moje przednie partie- uniemożliwił mi tym samym ucieczkę .
- Izaya-kun, powinienem ci pokazać jak to jest, gdy ktoś cię gryzie?- warknął przybliżając się do mojej szyi. Z każdym wypowiadanym słowem stróżka powietrza owiewała moją szyje, wprawiając mnie w drżenie. Nie miałem pojęcia, że moja szyja jest tak wrażliwa i szczerze mówiąc dobrze mi było z tą niewiedzą. Miałem nadzieję, że blondyn tego nie zauważył... Widziałem ogień w złotych oczach nachylonego nade mną Shizu-chana. Złoto paliło moją skórę, pożerało mnie od środka, wydzierało wyraźny znak na mojej duszy. Jak jad we krwi działał otumaniająco, groźnie i kusząco zarazem. Blondyn siłą woli kazał mi się podporządkować, a ja mimo usilnych starań, nie mogłem się sprzeciwić. Shizu-chan zbliżył się ponownie, tym razem przejeżdżając gorącym językiem między zgięciem szyi, a ramieniem. Moje ręce mimowolnie chwyciły koszulę blondyna. Zacisnąłem piąstki na gładkim materiale, a moje oczy wyraźnie się zaszkliły. Co do cholery,,, Jeszcze chwila i blondyn zauważy, że zamiast tortur wychodzi mu zupełnie co innego... Ale on chyba już to wiedział. Na początku zdziwiony blondyn, już po chwili uśmiechał się szatańsko. Chciał mnie poniżyć? W prawdzie dla mnie to gorsze, niż ból fizyczny, a blondyn znając mnie od liceum, musiał zdawać sobie z tego sprawę. Złoto wypatrywało najmniejszej reakcji zachowując każde westchnienie dla siebie. Poczułem ugryzienie zaciskające się na uchu i gładki język sunący po nim w następstwie. Jęknąłem głośno odrywając ręce od koszuli ex barmana i zakrywając swoje usta. Moje zaszklone, załzawione oczy starannie unikały kontaktu wzrokowego. Ja właśnie ... jęknąłem ? I to na policzku ... To ... Co to? Ale ... nigdy jeszcze nie było mi tak dobrze ... Gorąco i zimno jednocześnie, a teraz za sprawą samego wzroku tego napastliwego potwora, wiję się i jęczę ... Shizu-chan wyglądał na zaskoczonego moimi reakcjami, a satysfakcja zaczęła widnieć w jego oczach. Pewnie myśli takie jak " Może teraz go nie krzywdzę, ale ciekawe jak później spojrzy mi w oczy. Może wypali sobie miejsca, w których go dotykałem?"- chodziły mu po głowie. Po satysfakcji, następnie przyszła frustracja z racji moich dłoni, usilnie tłumiących niechciane dźwięki. Zmarszczył brwi
- Zostaw - powiedział zabierając moje dłonie z twarzy i łapiąc je jednym nadgarstkiem przygwoździł obie nad moją głową. Moje policzki były wyraźnie zarumienione i najprawdopodobniej mój wygląd też pozostawał w nieładzie. Szkarłat wyraźnie zamglony, usta otwarte łapczywie biorąc hausty powietrza i stróżka śliny spływająca w dół z kącika ust... Jakim cudem ja tak wyglądam?! Nagle poczułem niepokój ... Jak gdyby ktoś mnie obserwował. Zmrużyłem czerwone ślepia podnosząc głowę w stronę dachów. Nic nie zobaczyłem. Złe przeczucie ogarnęło moim ciałem. Może to tylko głupia paranoja, ale postanowiłem to sprawdzić. Skorzystałem z rozkojarzenia blondyna wpatrującego się w moje usta. Szkoda~ Uderzyłem go kolanem w czułe miejsce i zacząłem biec, zaśmiewając się.
Ruszyłem pędem do domu Shinry. Dobiegnięcie tam zajęło mi 10 minut i czułem, że blondyn cały czas za mną biegnie. Kłopotliwe .... Wpadłem przez drzwi frontowe i ... stanąłem jak wryty. Moje mięśnie wyraźnie stężały, a ja pozostałem niezdolny do ruchu. W owym paraliżu zastał mnie Shizu-chan wpadając minute za mną przez drzwi. Zaciekawiony moim nagłym zatrzymaniem i wpatrywaniem się w jeden punkt, zwrócił złote oczy w to samo miejsce. Na białej ścianie odznaczały się szkarłatne ślady dwóch wyrysowanych dziewczynek, z prawdziwymi dwoma pasmami włosów. Od uśmiechniętych buzi odbiegała krwawy dymek " pobawmy się" . Z czerwonego rysunku, niczym farba na płótnie, spływały strugi szkarłatnych kropel w dół ściany.
- Pobawmy się - przeczytałem z pustką w głosie.
Zaśmiałem się gorzko
- Dziewczynki?-  zapytał kojarzyć fakty.  Brawo za dedukcje pierwotniaku miałem to na końcu języka ale jakoś nie chciało mi przejść przez gardło.  Shizu-chan widząc w jakim stanie jestem starał się mnie jakoś pocieszyć choć wiadomo, że wprawy to on w tym nie miał
- Są zakładniczkami- zakładników się nie zabija
- Jesteś tak naiwny,  to nawet słodkie Shizu-chan-  powiedziałem uśmiechając się krzywo, usłyszałem jak warknął na moje stwierdzenie. Westchnąłem. Chyba muszę mu to wytłumaczyć, żeby zrozumiał
- Zakładnik jest żywy, tak długo jak myślimy że żyje, to jaka jest rzeczywistość, to zupełnie inna kwestia. Dodatkowo zakładników jest dwóch.- powiedziałem
- I co z tego ?
- Dwa to o jednego za dużo-   powiedziałem drżącym głosem, śmiejąc się nienaturalnie i nerwowo. Taka ilość krwi....
Tak ... To zasady rządzące podziemiem.  Ale skąd Shizu-chan mógłby o tym wiedzieć...  Może jest bestią ale jest...  Czysty.  Bez skazy, w przeciwieństwie do mnie uwięzionego w mroku podziemia.  Chciałbym być tak naiwny.  Wierzyć w lepsze jutro
- Oi pchło nie tracisz czasem chłodnego podejścia do sprawy? - powiedział w odpowiedzi na moje zachowanie -  Ehm, a gdzie jest Shinra -  bardzo elokwentnie, Shizu-chan chciał zmienić temat
 Gdy dotarło do nas znaczenie tych słów, oboje spojrzeliśmy po sobie rozszerzając oczy wbiegliśmy głębiej do domu
- Shinra? - krzyknąłem głucho z drżącym głosem.
- Tutaj-  usłyszeliśmy stłumiony głos okularki.  Wbiegliśmy do pomieszczenia, z którego wydobywał się dźwięk.  Łazienka...?  Zobaczyłem biały kitel doktora i jego szyję.  Głowy już niestety nie miał - nie, nie zamierzał upodobnić się do Celty i nie obciął sobie głowy.
  Porostu jakimś cudem zaklinował się w toalecie.
- Shinra wszystko w porządku? -  zaczął Shizu-chan, ale nim podszedł do doktora, ja już koło niego byłem i przyciskałem nóż do szyi
- Miałeś je pilnować -  powiedziałem
- Oi poczekaj, zaraz wszystko wyjaśnię...
- Hooo? A więc wyjaśnisz mi jak to się stało? -  zapytałem sugestywnie unosząc brew i mierząc zaklinowaną sylwetkę doktora wzrokiem
Zaśmiał się niezręcznie
- Izaya-kun...  Hehe, bo widzisz chyba ich nie dopilnowałem
- Tyle wiem. Wiec, kto to był?
.
.
.
-Chcesz mi powiedzieć, że byłeś w domu, miałeś kontakt ze sprawcami i nie wiesz nawet ilu ich było?- uniosłem brew wpatrując się natarczywie w kark doktora
-Mówię przecież, że wymiotowałem... Niewypał w nowym leku, który testowałem na sobie.  Dostałem niestrawności.  Zanim się obejrzałem ktoś wepchnął mnie głębiej i..  Zaklinowałem się
- Bezużyteczny -  Skomentowałem sucho.- zajmę się resztą, doktora zostawiam tobie Shizu-chan -  mruknąłem w drodze do drzwi
- Chyba sobie żartujesz! Nie zostawię ich życia w TWOICH RĘKACH- warknął idąc za mną
- A co ty możesz?!- wybuchnąłem. Byłem wściekły na siebie, a wyżywałem się na Shizu-chanie... Nie potrafiłem nawet obronić dwójki dzieci! Blondyn wpatrywał się we mnie w szczerym zaskoczeniu
- Nieważne -  westchnąłem chroniąc resztę dumy-  wiem kto za tym stoi, więc po prostu pomóż Shinrze
- Celty niedługo będzie,  a Shinra nigdzie się stąd nie wybiera-  sarknął dalej uważnie mnie lustrując ... Mnie, który .... Nie przebierając w słowach zaczął nagle, bez żadnych uprzedzeń rumienić się jak jakaś dziewica
- Izaya... ? - brew blondyna podjechała w górę na ten osobliwy widok. Odwróciłem wzrok
- Co do tego wcześniej...  Zapomnij o tym, ne ? - powiedziałem kończąc niemal błagalnie.  Nie wiem co go napadło, ani co napadło mnie i nie chce wiedzieć, sam fakt że tak się poniżyłem sprawiał, że chciałem mieć wybiórczą pamięć. I zabić blondyna, gdy ten cyrk się skończy
- A so -  powiedział unosząc kącik ust - mówisz o tych jękach, czy o rumieńcach?- moje źrenice rozszerzyły się jeszcze bardziej, a policzki pokryły się głębszym odcieniem różu
- O-obu... - wyjąkałem
-Heee .... - powiedział przeciągle -  jak dla mnie w porządku kedo na... ( autorka: ale wiesz ...) Co zrobisz z malinkami na szyi? Są jak małe dowody zbrodni - wzruszył ramionami uśmiechając się lubieżnie
- C-cco?! -  zakwiliłem łapiąc się za szyję. Przez moment jeszcze stałem osłupiały nim Shizu-chan nie przypomniał mi o jednej ważnej kwestii
- Nie masz innych zmartwień teraz na głowie? - uniósł brew w górę.  To było jak kubeł zimnej wody.  Przybrałem swój zwykły wyraz twarzy
- Chodź pierwotniaku, kupić ci smycz żebyś się po drodze nie zgubił? - Izaya power return!  Uśmiechnąłem się sarkastycznie, by nie myśleć o poniżeniach, jakie mnie dotąd spotkały w obecności blondyna.  Zabije go, gdy już pomoże mi uporać się z konfliktem rodzinnym,  zawsze dobrze mieć swojego goryla ~

7 komentarzy:

  1. Fajny rozdzialik. Czekam na więcej ^^ <3 Życzę dużo, dużo, dużo weny.
    Pozdrawiam
    Lin-chan (która swoją drogą nie umie pisać komentarzy -,- sumimasen. Będę ćwiczyć)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie dorwałam się żeby to przeczytać >w<
    *czyta*
    Spokojny Shizu-chan? Jakiś ty kochany, nazywać swojego Iza-chana kolegą :3
    *czyta**czyta*
    CO TO ZA SCENA W ZAUŁKU! Shizzy kontroluj się.... naprawdę niewyżyta bestia *kręci łepkiem*
    *czyta**czyta**czyta*
    Co? XD Shinra w sedesie? O matko biedak XDDD wyobraziłam sobie tę sytuację i nie mogę mu jakoś współczuć XD
    *czyta**czyta*
    Czy to był flirt w stylu Shzu-chana? O.o?
    *czyta**kończy*
    Daję dwie łapki w górę! Tak trzymać! Świetny rozdział! Aww *w* smycz dla Shizu-chana to bardzo dobry pomysł. Dobrze że wróciłeś Izaya XD A no i te opisy~... śliczne :3
    Weny~!

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże pochłonęłam te cztery rozdziały nawet nie wiem kiedy :) A ja już się nie mogę doczekać piąteczki :/ Pisz więcej dużo więcej :) Smycz dla Shizu-chan'a padłam nawet w takich chwilach Izaye trzyma czarny humor ale za to go kocham <3 Weny dużo weny czekam na nexta z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejku jejku jejkuuuu! Ten rozdział był przewspaniały jak dla mnie x3 Wciągnął tak, że aż się zdziwiłam jak zobaczyłam jak mi się post skończył.
    Co tam się stało ;-; ? Nieodpowiedzialny Shinra, a fee! Nie eksperymentuj jak masz coś ważnego do roboty!
    Te krwawe rysunki były takie.. klimatyczne, wiedziałam, że na spokojnie to dziewczynki tam nie spędzą czasu.. Mam nadzieje, że żadnej z nich nic się nie stanie poważnego! ;^;
    Izaya miękknie, jego głos drży, zależy mu. To słodkie i urzekające~!
    Shizu-chan przyjaciel, hehe tak tak Orihara-san niech tak dalej myśli.
    Malinki od potworka, hihi~ ale musi mnieć teraz satysfakcje~
    Powiem Ci jeszcze, że czytałam w podróży która miała być nudna i monotonna, ale dzięki opkowi szybko mi zleciała, arigatou~!

    OdpowiedzUsuń
  5. wow ~(*-*)~ jakie zajebiste , piszesz wspaniale

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy następny rozdział~?

    OdpowiedzUsuń
  7. "ruszyłem pędem zaśmiewając się", a już w następnej linijce "Ruszyłem pędem do domu Shinry" ... Ogólnie taka tam scena w zaułku - mam nadzieję. A kontemplacja Shizu-chan'a w kawiarni mnie powaliła. Bo przecież każdy normalny kolega wita się ze swoim znajomym przyklejając się do szyby, a następnie rozbijając ją i wchodząc do pomieszczenia przez okno. To jest normalne.. Taaa..
    "Zapytał kojarzyć fakty" ~ tak bardzo poprawność gramatyczna..
    Biedny - zaklinowany w sedesie - Shinra. Największą zagadką jest dla mnie fakt.. Czy woda w kiblu była czysta czy może trzyma właśnie twarz w swoich rzygach *krzywi się na samą tę myśl* Blee~
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń