Informator rozejrzał się po (według doktora zwanego Shinrą) swoim apartamencie. Zewsząd do głosu dochodziła nowoczesność. Czarna skóra, ciemne meble i perfekcyjna dokładność budziła respekt przed właścicielem nieruchomości.
- Zabawne- powiedział przyglądając się rzeczom, których z całą pewnością nie powinien odczuwać jako obojętnych mu. A jednak takie były. Nie ważne jak bardzo chciał poczuć, przyglądając się każdej pojedynczej jednostce czuł jedynie... znudzenie. Nie wiedział jak inaczej to nazwać... bo przecież znudzenie to też jakaś emocja. Więc czy mógł stwierdzić, że jednak odczuwał jedną z nich? Nie wiedział. Przejechał palcem po nieskazitelnie czystej, szklanej półce na książki. Spojrzał sceptycznie na swój palec- ani grama kurzu. Co za ironia, był informatorem, a jedyna wiedza jaką teraz posiadał to domyślne stwierdzenie, że miał podwładną, która zajęła się sprzątaniem pod jego tygodniową nieobecność. Na domiar wszystkiego, w niewiadomy sposób, w to wszystko zamieszany był blond gość zwany Shizuo, z którym wyjątkowo brunet nie chciał mieć nic wspólnego. Ciarki przebiegły mu po plecach na samo wspomnienie gęstych, złotych oczu. Nie odczuwał strachu, jednak w całym swoim braku uczuć, mógł jedynie postrzegać niechęć względem tego osobnika. Do uszu informatora dotarł dźwięk dzwonka. Przez chwile zdezorientowany zastanawiał się, czy to rodzaj domofonu, telefon stacjonarny, czy też zwykły dzwonek do drzwi. Gdy po chwili usłyszał nieprzerwany ciąg uderzania w dzwonek zrozumiał, że dźwięk dobiega od drzwi wejściowych. Niespiesznym krokiem przy akompaniamencie około dwudziestu kliknięć, dla zwykłych ludzi z pewnością irytującego dzwonka, brunet dotarł do drzwi. Nie tylko kule powodowały jego ociąganie. Zwyczajnie nie widział potrzeby w idiotycznym pędzeniu do drzwi. Nie sprawdzając w wizjerze, czy to przypadkiem nie zamachowiec ze spluwą, bez wahania otworzył drzwi. To nie tak, że stracił swoją podejrzliwość. Spodziewał się nawet najemnika z granatem- zwyczajnie go to nie interesowało. Zabije go? I co z tego? Gdy ciężkie drzwi uwolnione ze wszystkich zabezpieczeń otworzyły się, informator dalej patrzył niewzruszony na postać stojącą przed nim. Zaczął żałować, że nie zobaczył przed sobą jednak tego najemnika.
- Masz jakąś sprawę?- powiedział do zirytowanego blondyna wciąż uderzającego w dzwonek do drzwi, który swoją drogą nie nadawał się już do użytku. Brunet bez słowa otaksował to przelotnym spojrzeniem czerwonych oczu.
- Ha?! Mówiłem ci wczoraj, że ci pomogę!- niemal wypluł słowo "pomoc" patrząc w krwawe oczy Izayi, jakby zaraz miał je wydłubać. Blondyn gotował się na poczekaniu i prawdopodobnie, gdyby nie stan bruneta, już przepchałby się obok niego i dostał własnoręcznie do mieszkania.
- Nie przypominam sobie żebym się na to zgadzał- brunet już miał zamknąć drzwi, kiedy Shizuo zatrzymał je nogą i ręką. Wychylił się zza nich i spojrzał na bruneta z żyłką na skroni i niebezpiecznych uśmiechem
- Izaya-kuunn... radzę ci mnie wpuścić, zanim własnoręcznie zniszczę te drzwi.- wymruczał tuż obok ucha informatora. Nastała chwila ciszy, po której padły wyprane z emocji słowa informatora
- Byliśmy przyjaciółmi?- Czerwone oczy ze spokojem wpatrywał się w Shizuo oczekując odpowiedzi.
Eee... eeeeehhh???!!! Skąd on w ogóle wysunął takie wnioski?! Czy blondyn wyglądał jakby wpadł na herbatkę do cholery?!
- Uczepiłeś się mnie jak rzep psiego ogona, więc zakładam, że zwyczajnie byliśmy blisko- powiedział brunet nie otrzymując uprzednio odpowiedzi. Szkarłatne oczy wypatrywały uważnie reakcji ze strony blondyna. Shizuo nie był pewien jak powinien zripostować stwierdzenie informatora. Wczorajszego dnia wykluczył fakt jakoby wsza udawała zanik pamięci. Zdał się na instynkt i zaakceptował fakty- tak było zawsze, więc dlaczego tym razem miałoby być inaczej.
- Shizuo? - padło ze strony informatora ponaglenie. Shizuo dotąd wpatrujący się w dwie bliźniacze kule oparte o ciemną ścianę koło drzwi, zrozumiał że ten czeka na jego odpowiedź. Nieczęsto kłamał. Uważał to za zwyczajnie głupie, toteż nigdy bez potrzeby nie musiał ukrywać prawdy. Jednak jeżeli informator miał współpracować i odzyskać wspomnienia, lepiej żeby nie widział w nim wroga...
- Aa, byliśmy dobrymi przyjaciółmi już od liceum- kiwnął głową na potwierdzenie i skłamał gładko. Nie robił tego często, więc nie wiedział jaki będzie efekt. Z drugiej strony też nikt przez to nie oczekuje od niego kłamstwa. Informator przez chwile jeszcze wpatrywał się w ukryte za niebieskimi szkłami oczy Shizuo. Nie mogąc nic dostrzec zrezygnował i odsunął się na bok.
- Wejdź- powiedział niechętnie wpatrując się w blondyna. Ten nie pokazując po sobie zaskoczenia zaczął iść do przodu
- Ojamashimasu...- powiedział blondyn mijając bruneta. Ta sytuacja nie była normalna... Shizuo czuł się bardzo skrępowany i nie ważne jak bardzo chciał to ukryć miał koło siebie mistrza w odszyfrowywaniu ludzkich emocji.
Blondyn starał się jak mógł, by nie skakać wzrokiem po pomieszczeniu jak opętany, ale był tu pierwszy raz i zwyczajnie ciekawość zżerała go od środka.
Pierwsze co rzuciło mu się w oczy, to ciemna skórzana kanapa, do której prowadził go właśnie Izaya. Usiedli na przeciwko siebie. Shizuo wiercił się chwile na niewygodnej, trzeszczącej skórze. Wszystko w tym pomieszczeniu przytłaczało go i sprawiało, że czuł się niekomfortowo i był pewien, że właśnie taki był zamysł kleszcza, gdy ten urządzał sobie apartament. Cholerny manipulator- przemknęło przez myśl Shizuo, a jego wargi zadrżały z rozbawienia. Blondyn spojrzał w stronę pchły. W przeciwieństwie do niego, kleszcz nie czuł się ani trochę nieswojo. Duże pomieszczenie i zapach nowości nijak nie robiły na nim wrażenia. Shizuo jeszcze chwile mu się przypatrywał, gdy naszła go myśl-Nikt normalny nie mógłby poczuć się tutaj jak w domu. Fakt jednak, że informator do normalnych nie należał. Dawniej psychiczny, a teraz dodatkowo "maszyna do zabijania"- same z nim problemy. Spojrzał w kierunku tak niecodziennie pustych oczu właściciela apartamentu. Zdjął niebieskie okulary i odłożył na stolik. Robił wszystko, by tylko wydłużyć czas ciszy, bo zwyczajnie nie wiedział jak zacząć rozmowę. Od katuszy wybawił go sam sprawca męki Shizuo
- Więc przyszedłeś tu zakładam w celu towarzyskim...? - zaczął brunet starając się wyczuć Shizuo. Ten z początku nie rozumiejąc słów bruneta, przypomniał sobie o swoim małym kłamstwie
- Ah tak... dawno nie rozmawialiśmy. Więc... eto... ja-jak się czujesz po wypadku? - zaczął niezgrabnie sklepiając słowa. W efekcie powstało całkiem spójne zdanie- stwierdził sam do siebie. Brunet wpatrywał się w niego nieprzeniknionym wzrokiem. Cisza trwała jeszcze chwile nim ten łaskawie odwrócił natarczywe czerwone spojrzenie w stronę dużego okna z widokiem na Shinjuku i nie tylko- bo kto bogatemu zabroni.
- Nie wiem jak zazwyczaj wyglądały nasze relacje i w jaki sposób z tobą rozmawiałem. Mam nadzieje, że to rozumiesz... nawet jeżeli wcześniej byliśmy przyjaciółmi, teraz nic dla mnie nie znaczysz- powiedział wracając spojrzeniem w stronę złotych oczu. I tyle kurwa z mojego wysiłku stworzenia iluzji "przyjacielskiej atmosfery". Czy ta pchla nie potrafi zwyczajnie się zamknąć i współpracować?! Wystarczyłoby odpowiedzieć "Już dobrze, dzięki"...
- Nee... Shizuo? Chcę coś sprawdzić, mogę?- powiedział brunet mrużąc czerwone ślepia. W gruncie rzeczy nie musiał pytać. Ale samo pytanie również miało cel. Blondyn zesztywniał wpatrując się w podnoszącego się z kanapy Izaye. Zwinnym ruchem mijając oparte o kanapę kule, usiadł tuż obok złotookiego. Obrzydzenie wstrząsnęło całym ciałem Shizuo. Chociaż nie czuł tego smrodu sam fakt, że ten kleszcz siedzi tuż przy nim sprawiał, że miał ochotę wrzeszczeć! Ledwo powstrzymując się od zepchnięcia pchły z kanapy, blondyn sztywno siedział dalej w miejscu
- Skłamałeś na temat naszych relacji, prawda?- blondyn usłyszał głos Izayi tuż przy swoim uchu. Wzdrygnął się i odwrócił gwałtownie w jego stronę. To był błąd. Z miejsca napotkał szkarłatne, nieludzkie oczy przytrzymujące jego wzrok w miejscu.
- Co masz na myśli- powiedział blondyn przełykając ślinę. Czerwone oczy dalej wpatrywały się w blondyna, a grobowa cisza wisiała nad blondynem niczym kat. Brunet wiedział co robi. Podejrzewał, że to nie pierwszy raz, gdy był w takiej sytuacji, a cisza była na jego korzyść. Wiedział, że była gorsza niż jakiekolwiek słowa. Blondyn niespokojnie poruszył się na kanapie.
- Więc... zacznijmy od twojej reakcji na wypowiadane przeze mnie twoje imię. Robiłem to w inny sposób, prawda? Twoja reakcja jest bardzo nienaturalna...- zaczął od czegoś lżejszego żeby od razu nie spłoszyć blondyna. Shizuo przestał się wiercić i spojrzał wprost w czerwone ślepia informatora. Na jego skroni pojawiła się żyłka
- Haa?! Nazywam się Heiwajima Shizuo i nie ma innego sposobu, by się do mnie zwracać- warknął rozdrażniony, a w informatorze zabłysł zalążek zaskoczenia. Tak mały, że stłamsić go można było czymkolwiek, jednak dla niego samego nie odczuwającego żadnych emocji to było... naprawdę coś. Nie spodziewał się takiej reakcji ze strony blondyna. Myślał, że zaczął łagodnie natomiast okazuje się, że blondyn... jest jakiś inny. Izaya zmarszczył brwi wpatrując się w przeciwległą ścianę.
- Zakończmy na razie ten temat- powiedział ugodowo brunet wiedząc, że nie odpuści, ale teraz nie była najodpowiedniejsza pora na dopytywanie. Najpierw musi odkryć jakieś słabości blondyna.- Wspominałeś, że byłeś zamieszany w wypadek, któremu zawdzięczam to- skinął w stronę dwóch kul, za pomocą których obecnie musiał się poruszać, co było swoją drogą strasznie uciążliwe. Blondyn przez chwilę milczał zastanawiając się jak na to odpowiedzieć.
- Jeśli chodzi o twoją nogę, to nie mam pojęcia co się stało - wzruszył obojętnie ramionami a jego ręka odruchowo poleciała do kieszeni, w której schowane były papierosy, jednak gdy zobaczył ostry wzrok bruneta, stwierdził że później jeszcze przedyskutują kwestię nikotyny. Parszywy kleszcz... nawet papierosa nie da mu w spokoju zapalić. - Masz dużo wrogów i jesteś dupkiem, chyba więcej nie potrzeba, by dostać w mordę- uśmiechnął się sceptycznie przypominając sobie jak z informatora ulatywało życie. Tak, myślał że naprawdę go zabił. Ścisnął dłoń w pięść. Gdyby tylko nie ta cholerna kulka w nodze!
- Wyglądasz jakbyś dobrze się bawił- mruknął wpatrując się w blondyna.
- Wiesz, może się przyjaźniliśmy, ale należało ci się- powiedział ostrożnie dobierając słowa
- Hmm... dlatego też postanowiłeś połamać mi żebra przyjacielu- uniósł arogancko kącik ust. Shizuo zamrugał kilka razy powiekami. Przez moment miał wrażenie, że widział dawnego Izayę i gdyby nie pustka w krwawych oczach, to mógłby sądzić, że rzeczywiście manipulator jest na powrót wśród nich.
- Nie postanowiłem ci połamać żeber ...- zaczął Shizuo starając się na poczekaniu wymyślić jakąś spójną wersję wydarzeń
- Ah... więc przypadkiem się połamały - powiedział brunet dalej wpatrując się w blondyna, opierając policzek o wspartą na łokciu rękę. Wyglądał jakby dobrze bawił się tą sytuacją. Ale Shizuo wiedział, że wcale tak nie było. To było tak sztuczne, że aż haniebne dla tak dobrego kłamcy jak Orihara. Jeżeli nie zdołał oszukać nawet łatwowiernego Shizuo, to kto by się nabrał?
- To był wypadek. Ty to... lubiłeś- powiedział szybko Shizuo i dopiero gdy policzek informatora zleciał z ręki a on twarzą uderzył w szklany stół zorientował się jakie znaczenia miały jego słowa. Brunet jeszcze chwile mrugał oszołomiony i spojrzał na blondyna jakby ten miał gówno na głowię.
- Chyba nie zrozumiałem tego poprawnie...- zaczął ostrożnie Izaya odwracając wzrok od blondyna. Teraz przyszła pora na Shizuo, by zamrugać powiekami z zaskoczenia. Czy informator się speszył? Zawstydził? Onieśmielił? Co to było i dlaczego dopiero teraz zauważył tak... dziwnie pociągającą stronę informatora? Ta... pociągającą jak rzadkie gówno- zamknij się Shizuo i odpowiedz mu jakoś ...- zaczął łajać się w myślach. Żadna strona tego kleszcza nie była pociągająca. Był obrzydliwy. Za każdym razem, gdy Shizuo słyszał o tym co znowu zrobiła ta wsza miał ochotę najpierw go zabić a później zwymiotować na jego zwłoki. Pamiętał jak podczas bijatyki złapał go przez przypadek za rękę. Gdy wrócił do domu przypalił sobie dłoń zapalniczką, by zmyć stęchliznę i pamięć, że dotykał czegoś czego normalnie kijem, by nie tknął. Nienawidził go...
- Nie ważne... chcesz słuchać o swoich dziwnych zboczeniach, czy o tym jaki byłeś dawniej?- powiedział rozdrażniony blondyn. Brak nikotyny i zbyt długie przebywanie z pchłą robiła swoje. Dodatkowo ten dalej siedział tak blisko niego. Jeszcze chwila i blondyn wypierdoli go razem z kanapą za okno.
- Czy możesz dać mi trochę przestrzeni?!- warknął na niego wyprowadzony do reszty z równowagi. To wszystko tak go wkurwiało! Po co w ogóle to wszystko. Chciał pomóc wszy przywrócić wspomnienia, by nie mieć wyrzutów sumienia, że to z jego winy jakiś pierwszy lepszy idiota go zabije, bo Izaya niczego nie pamięta. A gdy pchła sobie przypomni to go od razu kurwa zabije! Szybko, łatwo. Warto się trochę teraz poświęcić... tylko kurwa potrzebuje zapalić!
- Przyjdź jutro, Shizuo... siedzimy tu od trzech godzin i nie posunęliśmy się ani trochę na przód. Myślę, że obojgu nam będzie łatwiej porozmawiać kiedy indziej. - brunet najwyraźniej w dalszym ciągu zdezorientowany po usłyszeniu o swoich "zboczeniach" postanowił wszystko sobie przemyśleć, choć nie chcę się do tego przyznać. Dla Shizuo lepiej. Wyszedł i tyle go widzieli. A niech ta pchła spróbuje mu jutro nie otworzyć!
(***)
Wiem, że rozdzialik krótki, ale jestem zmęczona i postawiłam na jakość. ^^ Możliwe, że będzie sporo błędów -.-" Niestety ciężki dzień... Hmm swoją drogą poprawiłam trochę rozdział I, ale fabuła nie zmieniła się, więc nie ma się o co martwić. Ehh i jeszcze raz gomenasai, ale to chyba mój najkrótszy rozdział na całym blogu ( no może poza prologami -.-") Ogólnie trochę doła złapałam czytając dzieła innych autorek i porównując ze swoim ...;_; Trzeba się poprawić! *zacięta mina*
"..powiedział szybko Shizuo i dopiero gdy policzek informatora zleciał z ręki a on twarzą uderzył w szklany stół zorientował się jakie znaczenia miały jego słowa." ~ wyobrazić sobie głowę Izayi uderzającą o stolik.. me gusta~
OdpowiedzUsuń"Jeszcze chwila i blondyn wypierdoli go razem z kanapą za okno." - po co karać biedną kanapę, za grzechy informatora Shizu-chan~?? Mógłbyś czasem pomyśleć, a dopiero potem robić.. Zaraz.. Ups..
"..siedzimy tu od trzech godzin.." - boże..to mie tak szybko leci czas, kiedy... A, a, a!! Już by się chciało wiedzieć.. *uśmieszek* ... A TAKI KIJ!! *powaga*
"..brunet najwyraźniej w dalszym ciągu zdezorientowany po usłyszeniu o swoich "zboczeniach" postanowił wszystko sobie przemyśleć, choć nie chcę się do tego przyznać." - ja też bym się nie chciała przyznać, jakby miała jakieś zboczenia.. Dobra.. I tak się przyznałam, więc zostawmy to bez komentarza - "bo kto bogatemu zabroni?"~
Ogólnie ja też mam dzisiaj gorszy dzień.. Szkoła robi swoje *smutełowa mina*
Pozdrawiam, śle wene i czekam na next~ trzymaj się tak <33
Nareszcie się za to zabrałam~! Chryste, masz rację masakra z tą szkołą, a to dopiero październik! Chujozy można dostać, ale nie przedłużam już moich wywodów przejdę do rozdziału ^^
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze,że cholernie poprawił mi humor. Były momenty kiedy musiałam przerywać czytanie, bo miałam atak śmiechu ( ͡° ͜ʖ ͡°) Ale nie będę cytować, bo musiałabym tu wpierdzielić pół tekstu ;3;
Świetny rozdział, moim zdaniem nie za krótki, nie za długi a i pozostawia niedosyt~ Nie mogę się doczekać kolejnego.
Pozdrawiam~!