Mieliśmy układ. Tylko sex. Tak było lepiej. Jednak pewnego dnia Shizu-chan wszystko zepsuł. Powiedziałeś, że mnie kochasz... I choć kłamałem, i choć zdobycie mnie zajęło ci dwa lata... Zrobiłeś to. Pokochałem cię...
Ale życie nie jest kolorowe. Nigdy nie było. Zapomniałeś kim jestem. Myślałeś, że wiążesz się z normalnym człowiekiem? Ile razy budziłeś się poobijany? Ile razy przechodząc przez korytarz mojego domu widziałeś obcych ludzi? Nigdy nie komentowałeś krzyków dobiegających z gabinetu. Nigdy nie pytałeś skąd mam pieniądze na nasze rocznice za granicą. Nigdy nie pytałeś dlaczego znów wracam podrapany. Czy cię zdradzam, czy wykorzystuje... Ty zawsze Shizu-chan we mnie wierzyłeś... Choć starałem się dowieść, że nie wytrzymamy ze sobą zbyt długo. Choć wracałem przesiąknięty zapachem damskich perfum. Nigdy we mnie nie zwątpiłeś. Miałeś racje. Skończyłem z tym. Więcej już cię nie skrzywdzę Shizu-chan, dobrze?
Tylko dlaczego patrzysz na mnie takim wzrokiem? Dlaczego patrzysz na moje zakrwawione ręce i gabinet w nieładzie? Krew za paznokciami pozostanie ze mną przez długi czas... Ale te zmasakrowane ciała da się szybko posprzątać... Przecież wiedziałeś o moich ciemnych sprawkach, ne Shizu-chan? Ale ty nie słuchasz... Zobaczyłeś to co starałeś się ignorować. Otrzepałem ręce i powiedziałem, że zaraz tu posprzątam, ale ty już nie patrzyłeś na mnie. Wyszedłeś. Pobiegłem za tobą.
Minął tydzień, a twoje ciepło gdzieś zniknęło z mojego łóżka.
Minęły dwa tygodnie, a twój zapach gdzieś się ulotnił z mojego domu, papierosy znów wywołują we mnie niesmak.
Minął miesiąc, a twoja twarz jest zamglona... Ale dlaczego? Gdzie jesteś? Przecież przychodzę do Ikebukuro codziennie. Tanaka-san powiedział, że cię nie ma...
Minął rok, a ja wciąż cię kocham... Nie zmienię się dla ciebie. Nie zmienię tego kim jestem Shizu-chan … I nie zmienię tego, że cię kocham. Ale jeżeli ładnie poprosisz mogę zacząć nad sobą pracować...
Wykrwawiam się Shizu-chan. Bordowa krew zalewa podłogę, a moje serce mimo tak głębokiej rany wciąż bije i nie chce przestać... Dlaczego? Dlaczego nikt oprócz mnie nie widzi tej krwi?
Przez dwa lata starałeś się tylko po to, by zranić mnie tak głęboko...
Idę ulicą i widzę znajome blond kosmyki i papierosa w wargach. To ty, prawda? Znalazłem cię! Tylko dlaczego idziesz z tą kobietą... Shizu-chan kto to jest? Przecież my nie kolegujemy się z takimi osobami. Shizu-chan to nie jest nasza znajoma, zostaw ją i wróć do domu. Krzyczę twoje imię. Dziewczyna ogląda się na mnie, ale ty idziesz dalej. Nie słyszałeś mnie? Przecież cię wołałem... Jesteś trochę niższy niż pamiętam.... ale to pewnie dlatego, że długo się nie widzieliśmy. Gdzie twój strój od brata, znudził ci się? Nie ważne... Nie obchodzi mnie to. Ważne, że jesteś. Wciąż na ciebie czekam. Wiesz, chciałem żeby Tanaka-san mi pomógł, ale on odmówił. Nie miałem wyboru. Pomyślałem, że może pomóc w inny sposób. Zabiłem go. Było o tym głośno. Zrobiłem to w jego własnym domu. " Samobójstwo" - napisali w gazecie. Nie dałeś mi wyboru,,, Ale teraz na pewno wrócisz, prawda? Musisz wrócić... Oswoiłeś mnie.... uczyniłeś swoim. Więc, gdzie ty się teraz podziewasz? Czekam na ciebie... Zrobię wszystko. Jeżeli jedyne co mogę, to sprowadzić cię tu przez nienawiść, to zrobię to Shizu-chan.
Wciąż krwawię... Ale to nic. Przełknę to. Przecież to tylko rok... Ja wciąż czekam. Kupiłem dla ciebie nową popielniczkę. Cieszysz się? Przegapiłeś pogrzeb Tanaki-sana. Było bardzo dużo ludzi... Stałem na samym przedzie, wiesz?
Kiedyś przyjdzie dzień, w którym na chwile się zatrzymam i zastanowię się, co tak właściwie robię. Pora roku, dzień, godzina nic już nie miało znaczenia. Więc który to jest? Ah tak kolejny rok zleciał... To rocznica.... Już dwa lata odkąd nie ma cię w domu. Ale ja wciąż czekam. Każdy patrzy na mnie współczującym wzrokiem i pytają "Jak się mam?". Nie rozumiem o co im chodzi. O Tanake-sana? Przecież nie byliśmy tak zżyci. Nee... Shizu-chan wiesz, że kuleje na jedną nogę? Chodzę za pomocą kuli, ale wszystko jest w porządku. Nie poruszam się tak sprawnie jak kiedyś, ale chodzę o własnych siłach. Tylko szkoda, że już się nie poganiamy... Przeżyłem dość ciężki wypadek dwa lata temu. Każdy mówi, że to cud, że żyje. Co za głupota. Jestem prawie tak niezniszczalny jak ty. Podobno ktoś w nim zginął, ale kogo to obchodzi~
Wiesz... nic się w domu nie zmieniło od tych dwóch lat, kiedy cię nie było. Nie chciałem niczego zmieniać, bo czekałem na ciebie.
Wyjąłem z kieszeni kurteczki znajomą paczuszkę. Wziąłem do ust jednego z twoich papierosów. Zostawiłeś tego dnia u mnie całą swoją paczkę, wiesz? Zaciągnąłem się dymem marszcząc nos. Co za świństwo. Łzy spłynęły z moich czerwonych oczu, gdy poczułem znajomy zapach. Ruszyłem przed siebie i kilka kroków dalej, znalazłem się w miejscu, do którego chciałem dotrzeć. Siadam na ławeczce i patrzę przed siebie na grób twojego kochanego "Tom-sana". Nie mam wyrzutów sumienia... Patrzę szkarłatnymi oczyma w górę śledząc dym z papierosa. Dym zaczyna zwiewać lekko w prawo. Podążając za nim wzrokiem, czytam napis na nagrobku obok Tanaki-sana : "Shizuo Heiwajima dobry przyjaciel, wspaniały brat"
(***)
A teraz dla tych którzy nie zrozumieli: Związek Shizuo i Izayi z początku opierał się jedynie na sexie. Później Shizuo zapragnął czegoś więcej, ale nasz Izaya jak zawsze oporny kazał się o siebie starać przez całe dwa lata, kręcąc i oszukując zanim się przyznał do swoich uczuć. Jednak nic nie trwa wiecznie. Shizuo starał się przymykać oko na tę ciemną stronę informatora, jednak problem pojawia się wtedy, gdy już nie możesz udawać, że czegoś nie widzisz. Shizuo w pośpiechu postanowił uciec i ochłonąć. Izaya wybiegł za nim. Wtedy też doszło do wypadku samochodowego. Shizuo odepchnął Izayę tym samym ratując mu życie. Sam nie zdążył uniknąć pojazdu- zginął ( załóżmy, że to jakaś wielka ciężarówka była, bo na Shizusia nie ma mocnych) Dalej mamy opis jak Izaya radził sobie z sytuacją, czyli wyparcie. Pokręcona psychika Izayi stała się jeszcze bardziej pokręcona. Zabił nawet Tom-sana, no cóż...
Ogólnie zmieniłam całą fabułę tego songfica i wyszło na to, że zwyczajnie inspirowałam się nastrojem piosenki, a nie dokładnie jej tekstem. Miałam to poprawić, żeby więcej się działo, bo o to były głównie "skargi XD " -> nie wyszło gomene, dalej mało robi, dużo mówi. Do tego jest bardzo krótko. MUSZĘ SIĘ PRZYZNAĆ, ŻE POPŁAKAŁAM SIĘ PISZĄC TEGO SONGFICA. PIERWSZY RAZ W TAKI SPOSÓB UŚMIERCIŁAM JEDNEGO Z BOHATERÓW. [*]
Zastanawiam się, czy wiesz, że twój post ma białe tło i takie jakby za duże litery... jeśli tak miało być to nic nie mówię, jeśli nie wiesz to informuję....
OdpowiedzUsuńSong-fick całkiem nieźle napisany, logiczny, wynikowy. Choć sam pomysł jakby... gdzieś to już kiedyś czytałam... choć ja bardzo dużo czytam, więc to może dlatego ^^"" Myślę, że mogłaś troszkę więcej miejsca poświęcić temu czasowi gdy Shizuo się starał o Izayę jak i na te momenty w których przymykał oko na występki ukochanego. Trochę mi też brakowało tego "czekania na Shizuo" tuż po jego odejściu. Niby Izaya o tym mówił, ale na przykład pokazał to dopiero na końcu (mam na myśli te papierosy). Bardzo dużo wspominał o cierpieniach,o ranieniu ale... też tego jakoś mocno nie pokazał. Tylko mówił... mam wrażenie, że on tylko mówił. Dopiero pod koniec jakby przypomniało mu się, że czyny mówią więcej niż słowa. Dopiero wtedy pokazałaś, że on coś przez czas ten czas robił a nie tkwił zatracając się w rozpaczy.
Przepraszam, że się tak rozpisałam ^^"" mam nadzieję, że zrozumiesz o co mi chodzi. Ogólnie pamiętaj, że to wszystko to tylko moja opinia i powinnaś pisać w taki sposób w jaki odpowiada to tobie. Jeśli zależało ci na pokazaniu tych niewidzialnych ran w myślach no to cóż... po prostu nie do końca ogarnęłam zamysł.
Weny~....
Piosenka spodobała mi się na tyle, że teraz jest sobie na moim telefoniku i właśnie w tym momencie jej sobie słucham. Yeeeey~ A co do samego songficka.. Miałam wrażenie, że do pewnego momentu to był typowy songfick w którym tekst piosenki jest przeplatany z twoim tekstem, a potem to gdzieś znikło. Ogólnie wszystko opisane naprawdę dobrze i uczuciowo jak na informatora, który przecież "kocha wszystkich ludzi i nie wie czym jest miłość do pojedynczej jednostki". Takie przynajmniej odniosłam wrażenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam